Sydonia. Słowo się rzekło
Elżbieta CherezińskaNie istnieje opis egzekucji Sydonii von Bork, dysponujemy jedynie in-formacją o miejscu kaźni, ścięciu i spaleniu zwłok. W powieści posłużyłam się metodą stosowaną przez Franza Schmidta, mistrza katowskiego z No-rymbergi, praktykującego w czasach Sydonii. Jemu winnam wdzięczność za wstążki z białej tafty i krzesło do egzekucji. Wszystkie opisane przeze mnie w powieści elementy ostrego przesłucha- nia były ówczesnym standardem — golenie głowy w poszukiwaniu zna-mion, prezentacja przez kata narzędzi tortur, zawiązywanie oczu oskarżonej o czary, by nie mogła spojrzeć na sędziów, przekonanie, że noga czarownicy nie powinna dotknąć ziemi. Wymuszanie zeznań torturami i zmuszanie na kolejnym przesłuchaniu do potwierdzenia zeznań „po dobroci”. Płacenie przez skazańców za utrzymanie w więzieniu i drewno na stos. A także, co również mnie zaskakuje, asysta duchownych, spowiadanie i komunia ska-zanych. Przypomnę: w świetle prawa były heretyczkami i wspólniczkami diabła. Sakramenty nie sprawiały, że zdejmowano z nich winę, a mimo to udzielano ich, więcej, odmowa przyjęcia sakramentów była bardzo źle widziana.
--